piątek, 2 stycznia 2015

Podróżny notes - Krasoludy oraz góra Grrr

Górę Grrrr zamieszkiwały krasnoludy. Było to piękne trawiaste, gładkie zbocze o idealnych dla nich właściwościach. Niższa połowa tej góry była dobrze nasłoneczniona, i w połączeniu z okresowymi opadami tworzyła idealny klimat dla pól pszenicy, czy chmielu.
Na wyższą połowę zbocza rzadziej padał zarówno deszcz jak i słońce. Tam znajdywało się miasto, które zamieszkiwały te proste i szczęśliwe istoty. Domy były budowane z kamienia, zaprojektowanie w swoich kondygnacjach tak, aby jednym paleniskiem, lub wyziewem gorącego powietrza z gór można było ogrzać kilka ‘mieszkań’.
Krasnoludy były dość niskie, nie często brodate, ale ponad wszystko kochające tłuste pieczone mięsiwo i piwo. Ich najbardziej charakterystyczną cechą, która sprawiała, że już z oddali było wiadomo że idzie przedstawiciel właśnie tej rasy, był nieprzeciętny stosunek wzrostu to obwodu. Brzuch krasnoluda zawsze wystawał przynajmniej ciut przed jego twarz, i dzięki temu, nawet przy wyjątkowo upojnej nocy, i upadku, złamania nosów były praktycznie niespotykane. Choć niejednokrotnie zadrżał nie tylko brzuch owego delikwenta, ale również podłoga, okoliczne ławy i kufle.
Krasnoludy do późnego południa pracowały, wydobywając rudy, i kamienie z gór, uprawiając rolę lub zaopatrując wioskę w drewno i zwierzynę. A władca i zarządca tego miasta, zajmował się ważeniem piwa.
Góra Grrrr słynęła na całym kontynencie z najlepszego piwa. Zimna świeża woda źródlana, była mieszana z parzenicą z okolicznych pól i doprawiana chmielem. Było to najlepsze piwo, ponieważ zawsze było świeże. Każdego wieczora po skończonej pracy krasnoludy przy dźwiękach muzyki w niesamowitym gwarze i upojeniu oddawali się swoim ulubionym zajęciom. Czyli jedzeniem, piciem i spaniem.
Ponieważ każdemu zależało na rozwoju gospodarki, granice były wiecznie otwarte, wiele ludzi, jak i innych gatunków odwiedzało te przepiękne krajobrazy żeby rozpłynąć się w smaku wędzonego mięsiwa, popijając go kuflem mętnego piwa. Zabawa odbywała się tam codziennie, każdego wieczora karczma pękała w szwach, a z zarobionych pieniędzy, władca remontował karczmę, ulice jak i domy pracujących tam krasnoludów.
Urzekły mnie te istoty swoistym szczęściem z życia. Każdego dnia rano, wstawały pełne energii wiedząc, że wieczorem, będzie można wszystko bezkarnie przehulać. A dieta bogata w tłuszcze, eliminowała ewentualnego kaca.


Sama nazwa, krasnolud – wywodziła się od słowa krasny – rumiany, czerwony i lud, czyli grupa. Stąd krasnolud to rumiany, szczęśliwy, i nie oszukując czerwono nosy lud.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz