Górę Grrrr zamieszkiwały
krasnoludy. Było to piękne trawiaste, gładkie zbocze o idealnych dla nich
właściwościach. Niższa połowa tej góry była dobrze nasłoneczniona, i w
połączeniu z okresowymi opadami tworzyła idealny klimat dla pól pszenicy, czy
chmielu.
Na wyższą połowę zbocza
rzadziej padał zarówno deszcz jak i słońce. Tam znajdywało się miasto, które
zamieszkiwały te proste i szczęśliwe istoty. Domy były budowane z kamienia,
zaprojektowanie w swoich kondygnacjach tak, aby jednym paleniskiem, lub wyziewem
gorącego powietrza z gór można było ogrzać kilka ‘mieszkań’.
Krasnoludy były dość niskie,
nie często brodate, ale ponad wszystko kochające tłuste pieczone mięsiwo i
piwo. Ich najbardziej charakterystyczną cechą, która sprawiała, że już z oddali
było wiadomo że idzie przedstawiciel właśnie tej rasy, był nieprzeciętny
stosunek wzrostu to obwodu. Brzuch krasnoluda zawsze wystawał przynajmniej ciut
przed jego twarz, i dzięki temu, nawet przy wyjątkowo upojnej nocy, i upadku,
złamania nosów były praktycznie niespotykane. Choć niejednokrotnie zadrżał nie
tylko brzuch owego delikwenta, ale również podłoga, okoliczne ławy i kufle.
Krasnoludy do późnego
południa pracowały, wydobywając rudy, i kamienie z gór, uprawiając rolę lub
zaopatrując wioskę w drewno i zwierzynę. A władca i zarządca tego miasta,
zajmował się ważeniem piwa.
Góra Grrrr słynęła na całym
kontynencie z najlepszego piwa. Zimna świeża woda źródlana, była mieszana z
parzenicą z okolicznych pól i doprawiana chmielem. Było to najlepsze piwo,
ponieważ zawsze było świeże. Każdego wieczora po skończonej pracy krasnoludy
przy dźwiękach muzyki w niesamowitym gwarze i upojeniu oddawali się swoim
ulubionym zajęciom. Czyli jedzeniem, piciem i spaniem.
Ponieważ każdemu zależało na
rozwoju gospodarki, granice były wiecznie otwarte, wiele ludzi, jak i innych
gatunków odwiedzało te przepiękne krajobrazy żeby rozpłynąć się w smaku wędzonego
mięsiwa, popijając go kuflem mętnego piwa. Zabawa odbywała się tam codziennie,
każdego wieczora karczma pękała w szwach, a z zarobionych pieniędzy, władca
remontował karczmę, ulice jak i domy pracujących tam krasnoludów.
Urzekły mnie te istoty swoistym
szczęściem z życia. Każdego dnia rano, wstawały pełne energii wiedząc, że
wieczorem, będzie można wszystko bezkarnie przehulać. A dieta bogata w
tłuszcze, eliminowała ewentualnego kaca.
Sama nazwa, krasnolud –
wywodziła się od słowa krasny – rumiany, czerwony i lud, czyli grupa. Stąd
krasnolud to rumiany, szczęśliwy, i nie oszukując czerwono nosy lud.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz